Opis zdjęcia
Amerykańska prowincja i pchli targ. Można powiedzieć, że polskie bazary to przy tym, galerie handlowe. Pomijam specyficzny wygląd osób, które tam przychodzą ale rzeczy wystawione na sprzedaż mogą szokować jak Lepper bez opalenizny z solarium. Kupić można wszystko, używane kubki, szczotki, koszulki, zardzewiałem narzędzia, pęknięte doniczki i talerze, zużyte żyłki do kołowrotków, puste butelki po piwie, kończąc na używanych skarpetkach po 0.25 centów... Magia handlu lub kapitalizmu, może to przez kryzys?