Opis zdjęcia
Ponad 20 lat temu bielszczanin Tadeusz Modrzejewski obejrzał film \\\\"Chłopi\\\\". Tak go urzekł, że postanowił przeczytać książkę. To jednak mu się nie udawało. Nie mógł się skupić, nie potrafił zrozumieć sensu całych zdań - widział tylko poszczególne litery (prawdopodobnie cierpiał na dysleksję). Żeby sobie pomóc, przepisywał to, co czytał. Tak zrodziła się jego pasja - Modrzejewski przepisał 92 książki. Od 16 lat prowadzi w Bielsku Muzeum Literatury im. Reymonta. Książki przepisuje na kartonie czeskim piórkiem maczanym w tuszu, potem sam je ilustruje. Nie pracuje, nie ma renty ani emerytury. Nie chodzi do lekarza, bo nie jest ubezpieczony, ale w życiu miał tylko... jeden dzień chorobowego. Mieszka bez ogrzewania (zimą w muzeum jest minus 18 stopni), telewizji i radia. Twierdzi, że ubóstwo wyśnił sobie jako dziewięcioletni chłopiec. Kolekcjoner z Lublina, który zbiera różne wydania \\\\"Pana Tadeusza\\\\", dawał mu za przepisaną książkę równowartość nowego samochodu. \\\\"Ziemię obiecaną\\\\" chciał kupić Daniel Olbrychski. Fundacja Reymontowska z Kanady chciała wykupić całą jego kolekcję, proponując pensję tysiąca dolarów kanadyjskich miesięcznie. Nie zgodził się. Ma 52 lata. Z wykształcenia jest tkaczem. Ma żonę i córkę, ale mieszka sam w muzeum, które urządził własnymi rękami i cały czas ulepsza. Ostatnio np. wykonał w ścianie maszkarona, przez którego usta wpływa do środka świeże powietrze. Zimą zatyka go... połówką cytryny. Pisze pamiętniki, w których zapisuje swoje sny. Maluje (stworzył ponad 6,5 tys. olejnych obrazów) i rzeźbi. W ogrodzie ma kamienny obelisk w kształcie księgi, na którym wyrył napis \\\\"W beznadziei jest nadzieja\\\\". To jego życiowe motto. Książki będzie przepisywał jeszcze osiem lat. Obliczył, że tyle potrzebuje czasu na 30 dzieł Reymonta, które mu jeszcze zostały.