Opis zdjęcia
To zdjęcie z opowieścią. Przedstawia Wernera Fahrenholza. Z zawodu inżynier budownictwa, obywatel Norwegii, z pochodzenia Niemiec. 29 lat temu z żoną Marianne z zawodu informatykiem - sprzedał wszystko co miał i wyruszył w niekończącą się podróż. Podróżują z trzema osłami i trzema psami. Śpią pod gołym niebem, zimą w namiocie. Byli w prawie 50 krajach Europy i Afryki. Pili kawę z księciem Monaco i prezydentem Francji F. Mitterandem. Teraz - przez Rosję i Ural - idą do Mongolii. W Polsce spotkały go dwie przygody, które będzie wspominał. O nieprzyjemnej słyszeli wszyscy - myśliwy-morderca pod Golubiem Dobrzyniem zastrzelił jednego osiołka. Druga przygoda bardzo poruszyła Wernera, ale w odmienny sposób. Kiedy dotarł do Makowa Mazowieckiego okazało się, że ktoś o jego nazwisku, z pochodzenia Niemiec, w roku 1934 był starostą powiatu makowskiego. Okazało się, że trzech braci dziadka Wernera Fahrenholza przed pierwszą wojną światową wyemigrowało z Niemiec. Jeden założył rodzinę w Australii, drugi osiadł w USA. Ich losy są znane. O trzecim, Edwardzie Fahrenhlozu, słuch zaginął. Okazało się, że wywędrował na Kresy, tam osiadł i przyjął polskie obywatelstwo, a jego syn Edmund został w 1934 r. starostą w Makowie. Kiedy obejmował to stanowisko, panowała wśród urzędników obawa, że Niemiec zaprowadzi srogie rządy. Edmund Fahrenholz (polska pisownia Farenholc) okazał się jednak lubianym szefem. Kiedy odchodził, pracownicy starostwa podarowali mu pamiątkowy album z fotografiami. Album zachował się do dziś. Edmund Fahrenholz do końca okazał się lojalnym obywatelem Rzeczypospolitej, nie podpisał volkslisty. Za swój upór został zamordowany w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Na jego stryjecznym wnuku Wernerze, zarówno zdjęcie krewnego, jak i wiadomości o jego losie zrobiły wielkie wrażenie. Postanowił zatrzymać się w Makowie przez kolejne dni. P.S. Zdjęcie Wernera i Marianne - http://plfoto.com/2139161/zdjecie.html