Opis zdjęcia
Dzień trzeci, środa.. To był wyjątkowo długi dzień. Jak widać nie tylko dla mnie, stwierdziłem przeciskając się do wyjątkowo zatłoczonego jak na tą porę dnia taniego baru z chińszczyzną gdzieś na Wyckoff Avenue. Nerwowo rozglądam się za wolnym miejscem. Przy jednym z nielicznych stolików ujrzałem mężczyznę o śniadej, ogorzałej słońcem twarzy, poprzecinanej licznymi, głębokimi rzędami zmarszczek. Bez pośpiechu spożywał swoją porcje ryżu i czegoś tam niewypowiadalnego z lokalnego menu . Czy my się znamy? Pomyślałem mimowolnie czując na sobie jego spojrzenie. Jego niebieskie oczy o żywym wyrazie dziwnie kontrastowały z otaczającymi nas Latynosami i czarnoskórymi mieszkańcami Bruklinu. Głodny, trochę zirytowany podchodzę do stolika . Is this seat free? -zapytałem niedbale .. Jasne, już kończę -słyszę w odpowiedzi. Powoli, bez pośpiechu pakuje plecak i z grymasem bardziej przypominającym ból niż uśmiech, wstał i wyszedł zostawiając mnie tak.. z otwartymi ustami. Przez chwilę jeszcze wsłuchuję się w odgłos oddalających kroków.. Nigdy nie byłem tak blisko prawdy o polskiej emigracji- tej z tęsknotą w oczach i takiej.. samotnej.